Nazajutrz rano Nina pierwsza zeszła na śniadanie. Senkhara jednak nie dała jej spokoju. Aż dziwne, że jeszcze nikomu o tym nie powiedziała. Spała może z trzy godziny, na pewno nie więcej. Miała pogrążone oczy i tępy wzrok. Ubrała się niestarannie, niektóre guziki w jej białej bluzce były pozapinane o jedną dziurkę za wysoko, a inne wcale nie doczekały się trafienia na właściwe miejsce. Włosy przeczesała tylko raz, żeby za bardzo nie odstawały. Na więcej nie miała siły.
- To dopiero pierwszy dzień szkoły po feriach, a ja już wyglądam jak trup.- pomyślała sobie opierając głowę na dłoniach. Siedziała jeszcze kilka minut w tej pozycji, kiedy w końcu do jadalni wszedł Fabian.
- Cześć Nino! Jak się masz…- chłopak zrobił krótką przerwę w wypowiedzi. Wygląd Niny go zszokował.
- Nawet nic nie mów.- dziewczyna nie dała mu skończyć.- Wiem, że wyglądam gorzej niż zdechły pies, ale to dlatego że spałam może z 3 godziny.
- Dlaczego? Stało się coś?- zapytał, po czym usiadł na krześle po jej prawej stronie.
- Senkhara.- wyszeptała to imię tak cicho, że sama ledwo je usłyszała.
- Przepraszam, mogłabyś powtórzyć?- zapytał szybko.
- Senkhara Fabian. – tym razem powiedziała to głośno i zdecydowanie.- To przez nią tak wyglądam.- dodała już normalnym tonem i nalała sobie herbaty do śnieżnobiałej filiżanki w kwiaty. Fabian spojrzał na nią zszokowany. Najwyraźniej nie mógł pojąć jak duch mógł doprowadzić Ninę do takiego stanu. Po chwili jednak zrozumiał i zapytał niepewnie:
- Śniła ci się?
- Koszmar to za delikatne określenie, a co dopiero nazwać to snem…- powiedziała spokojnie i upiła łyk herbaty.
- Aż tak źle?- miał bardzo przejętą minę.
- A nawet jeszcze gorzej. Posłuchaj Fabian to śni mi się już drugi raz.- spojrzała mu prosto w oczy. Ich twarze dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów- Pierwszy raz wczoraj kiedy zasnęłam w samolocie, a drugi dzisiaj w nocy.
- Co konkretnie dzieje się w tym śnie?- wyraźnie zainteresował się tematem. Z jego twarzy można było wyczytać zaintrygowanie i skupienie.
- A więc stoję w pustym ciemnym pomieszczeniu, po chwili pojawia się mgła i głos Senkhary. Wypowiada zawsze jedną, tą samą kwestię, "Wybrana ma szczęście, znalazłam lepszych, szybszych od ciebie, znajdź ją, albo pożałujesz, a razem z tobą i oni", wtedy przelatują mi przed oczami wasze twarze, zalane bólem, grunt osuwa mi się pod nogami i spadam. Nie mam pojęcia co to znaczy. Boję się o was.- upadła bezsilnie na oparcie krzesła. Fabian skrzywił się, jednak po chwili zastanowienia również nalał sobie herbaty i zaczął jeść gofra z dżemem.
- To ostrzeżenie.- powiedział. - Wróciliśmy po dość długiej przerwie i po prostu chce nam o sobie przypomnieć.
- Myślisz?- znów się wyprostowała.
- Jestem pewien.- odparł z uśmiechem i pogłaskał ją po ramieniu.
- A ta wzmianka o "innych", którzy są szybsi i lepsi? Co to ma znaczyć?- Nina znów się zmartwiła.
- Sądzę, że chce nas tym zastraszyć. Tak naprawdę wcale nie ma tych "innych". Nino nie martw się, musimy po prostu działać i tyle.- znów położył rękę na jej ramieniu.
- Dziękuję Fabian.- uśmiechnęła się lekko i delikatnie cmoknęła go w policzek. Waśnie w tym momencie do jadalni weszła Amber. Jej jasne, długie włosy opadały delikatnie na ramiona, a ona sama poruszała się z gracją nimfy. Kiedy dostrzegła całą sytuację uśmiechnęła się znacząco i usiadła zwyczajowo po lewej stronie Niny.
- Co ja widzę? Czyżby Fabina znów zaczęła istnieć?- powiedziała wesoło. Nina automatycznie znów usiadła wyprostowana i zaczęła żuć zimnego już tosta, który leżał na jej talerzu. Fabian tylko odchrząkną i napił się herbaty.
- Nie Amber, my tylko... To było przyjacielskie "dziękuję".- odpowiedziała po chwili Nina z lekkim zawodem w głosie.
- Oh... - westchnęła Amber wyraźnie smutniejąc. Bardzo kibicowała przyjaciołom.- Szkoda. Była z was ładna para. Tak samo jak ja i Alfie. Stworzeni, żeby być razem. Nie wiem co odbiło Alfiemu, ale muszę bardzo szybko doprowadzić do ponownego zejścia się Amfie.- Amber zmarkotniała i znów zapadła cisza. Blondynka przerwała ją dopiero po minucie. - W takim razie za co dziękowałaś?- spytała przyjaciółkę.
- Ah tak...- Nina bardzo szybko zbystrzała- Śniła mi się Senkhara i przez to trochę źle spałam, ale Fabian mnie uspokoił.
- Śniła ci się Senkhara i dopiero teraz mi o tym mówisz!- Amber wybuchła, ale Fabian szybko ją uciszył, bo w innym wypadku usłyszeli by ją wszyscy.
- To nic ważnego, po prostu przypomina nam o sobie. W końcu straciliśmy przez tą przerwę całe dwa tygodnie.- chłopak powiedział szybko, żeby Amber znów nie zdążyła się wtrącić.
- Racja. Trzeba by zebrać Sibunę i jak najszybciej zejść do piwnicy.- dodała Nina.
- Zajmę się tym w przerwie na lunch.- powiedziała Amber i wsypała sobie płatki. Do jadalni wszedł Alfie i Jerom, który kończył wiązać swój krawat, przywitali się i usiedli na swoich miejscach. Chwilę później pojawił się również Eddie, pomachał im ręką na powitanie i również zajął swoje miejsce. Długo nie trzeba było czekać na pozostałe trzy dziewczyny. Weszły razem do jadalni w bardzo dobrych humorach i pospiesznie wzięły się za jedzenie.
- Co tak łapczywie Williamson?- zapytał zadziornie Eddie.- Aż taka głodna?
- Oh przymknij się skunksie!- warknęła Patricia i nałożyła sobie kolejnego tosta.
- Ostro.- powiedział Eddie już znacznie ciszej i również zajął się własnym jedzeniem.
_______________________________________
Dwie godziny później zakończyła się druga lekcja. Patricia szła zatłoczonym korytarzem popychając co niektórych młodszych uczniów, aby dostać się do swojej szafki. Kiedy w końcu udało jej się to zrobić wrzuciła z impetem zeszyt od francuskiego i wyjęła podręcznik od biologii, po czym zamknęła szafkę. Okazało się, że tuż za drzwiczkami stał Eddie z głupim uśmiechem.
- Czego znowu chcesz? - powiedziała rozbawiona i uśmiechnęła się szeroko.
- Miałabyś może ochotę wyskoczyć jutro razem ze mną do kina?- zapytał opierając się o sąsiednią szafkę.
- Z tobą? Chyba żartujesz.- uśmiech nadal nie zszedł z jej twarzy. Chciała się z nim podroczyć. Eddie od razu to wyczuł.
- Oj nie daj się prosić. Takiemu jak ja się nie odmawia. - uśmiechnął się uwodzicielsko. - Po za tym chciałbym spędzić z tobą trochę czasu, bo ostatnio ciągle spotykałaś się z tą swoją szajką.- dodał szybko nadal się uśmiechając. Patricia domyśliła się, że chodzi mu o Sibunę.
- No dobrze mogę się na to zgodzić.- nadal się z nim droczyła.
- Super. W takim razie jesteśmy umówieni. - odparł zadowolony i pocałował ją. Właśnie wtedy zadzwonił dzwonek, więc złapał ją za rękę i poszli razem do klasy.
~*~
Wróciła córka marnotrawna po PONAD ROKU!!!! O.o Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie... To tylko moja wina, bo pomimo że ten rok był dla mnie, no nie ukrywajmy ciężki zawsze mogłam coś napisać. Przyznaję, że na bloga wchodziłam dość często, jednak nie miałam głowy żeby coś wstawić. Jestem po prostu leniwa i przypominam, cytując moją kochaną polonistkę, "leniwą klępę". Ale teraz znów mnie coś ruszyło... W jesieni jest coś magicznego co strasznie mnie inspiruje. Po za tym w końcu po roku oczekiwań mam sprawny komputer na którym mogę pisać. Przyzwyczajałam się 2 miesiące ( o.o!) do klawiatury komputera, bo wtedy korzystałam tylko z telefonu. Mój internet ograniczał się do smartfona, jak to w ogóle jest możliwe... W każdym razie jakoś w połowie października miną 3 lata od kiedy napisałam pierwsze w życiu "opowiadanie". Słowa nie oddadzą jakie to było słabe. Beznadziejny zlepek kilkunastu zdań, sucha mimika postaci w nawiasach i masa błędów. Kiedy wtedy na to patrzyłam to było dobre, byłam z tego dumna. Boże jaka byłam głupia... W każdym razie widzę jak ogromny zrobiłam postęp.
Od kilku dni leżę chora i wczoraj coś podkusiło mnie żeby wejść na pierwszego bloga z rozdziałami o HoA na blogspocie którego czytałam. Jak brutalnie wtedy został mi wyrwany kawałek serca nie da się nijak opisać. Blog został usunięty. Tyle wspomnień, inspiracji, zachwytu zostało mi odebrane w ciągu jednej sekundy. Tamten blog przekonał mnie do blogspota, bo nigdy jakoś nie pałałam do niego sympatią. Ogólnie wiązałam z tą stroną tyle emocji, a teraz nie ma już nic. Ciężko mi się z tym pogodzić, ale żyć trzeba dalej. Wspomnienia zostają. To chyba też mnie podkusiło, żeby skończyć ten rozdział.
Zmieniła się również Playlista. To mieszanka piosenek która jest za razem przypadkowa ale i zaplanowana. :) Oczywiście ich "tytuły" nie są oryginalne, są to tylko słowa które dla mnie tak jakby oznaczają tą piosenkę, z którymi ona mi się kojarzy. Najlepiej obrazuje to chyba numer 8, który określiłam po prostu "Vera". Nikomu chyba nie muszę tłumaczyć jak bardzo kocham tą postać i jak bardzo weszłam w jej analizę. Ci którzy znają mnie bliżej, wiedzą jak bardzo chora jestem na jej punkcie :'D A ta piosenka tak strasznie mi się z nią skojarzyła, ta sytuacja z Rufusem, oszukiwanie Victora i tak naprawdę całej reszty. Wydaje mi się że właśnie coś takiego mogła mieć w głowie w czasie trwania tego wszystkiego i trochę po tym "Mam dosyć wspomnień z trudem ogarniam własny dom/Mógłbyś zapamiętać mnie innego". Ale to tylko moje chore przemyślenia nie zwracajcie na to uwagi :D Playlistę będę aktualizować o nowe utwory, oczywiście jeśli coś bardzo wpadnie mi w ucho i znajdzie drogę do serca. ^^
To na razie chyba wszystko z mojego mega długiego, głupawego i bezsensownego monologu. Po prostu pisanie pomaga mi to poukładać. Trzymajcie kciuki, żebym zebrała się w sobie i napisała 5 rozdział w miarę szybko bo właśnie to zamierzam zrobić. :) Trzymajcie się, pozdrawiam.
Panna Jaffray ♥
PS Zapomniałam dodać, że jeśli jakiś utwór wpadł Wam w ucho, albo coś to możecie zapytać o tytuł w komentarzu podając to "kluczowe" słowo, którego użyłam. :) Choć nie jest to nic wyrafinowanego i raczej większość zna pond połowę kawałków. :P Ale jakby co pytajcie. Spokojnie, jeszcze nikogo nie pogryzłam ;)